„Zachód upada”….

„Zachód upada”. „Zachód jest pozbawiony wartości”. „Zachód toczony jest przez zgliniznę”. „Zachód upadnie zalany przez obcych”. „Zachód zaprzedał swoje chrześcijańskie dziedzictwo”.

Ile razy czytaliśmy to na Wykopie? Nikt tego nie zliczy – wypowiedzi takich jest mnóstwo przy każdym kolejnym płonącym fakenews o Szwecji, muzułmanach, gejach czy dżenderach. Nie zdziwiło jednak nikogo, że lata mijają, a Zachód mimo ciągłego upadania wciąż jeszcze nie upadł? No to zdziwcie się jeszcze bardziej, bo Zachód upada nieustannie od 200 lat. Jako pierwsi narracji użyli tej rosyjscy nacjonaliści jeszcze w pierwszej połowie 19 wieku – Słowianofile. Słowianofile zaczęli w pierwszej połowie 19wieku jako ruch romantyczny, szybko jednak przerodzili się w najbardziej odpychający odłam wielkoruskich nacjonalistów. Nienawidzili wszystkiego co dla nich było „zachodnie” – wysokiej kultury, indywidualizmu, praw jednostki. Polaków też zwierzęco wręcz nienawidzili, jakby ktoś pytał.

To, co na temat Zachodu dzisiaj rozpisują nasi rodzimi nacjonaliści wraz z Wykopkami to niemal kalka narracji Słowianofilów. To Słowianofile przeciwstawili „upadający” Zachód świętej Rusi. Rusi poważnie zagrożonej przez przenikające z Zachodu prądy moralnej zgnilizny, ale jeszcze możliwej do uratowania. Ruś była pobożna, kolektywna, jednolita kulturalnie i wyższa moralnie. Zachód natomiast zaprzedał swoje chrześcijańskie dziedzictwo i imię liberalizmu, wolności i łapczywego przyjmowania każdej możliwej nowinki. Zachód miał niedługo upaść, a Rosja o ile sama się uchroni przed tym samym losem, miała pozbierać resztki. Brzmi znajomo?

Po krótkim okresie nieufności, carska władza ochoczo podłapała słowianofilstwo, które dało intelektualną podstawę do represji oraz zamordyzmu. W propagandzie caratu mocno przewijały się wątki słowianofilskie, w szczególności jako uzasadnienie konieczności trzymania ludności Rosji za mordę, uzasadnienie dlaczego car nie może podzielić się władzą oraz uzasadnienie deptania praw mniejszości. Właśnie mniejszości, a w szczególności Żydzi i Polacy byli nośnikiem zachodniej zarazy liberalizmu i demokracji, rozsadzającej Ruś od środka. Już po upadku caratu, do tych samych argumentów lubiła nawiązać także propaganda ZSRR, uzasadniająca tym samym wrogość wobec Zachodu i potrzebę trzymania wszystkiego mocną ręką. Rolę wroga wewnętrznego przejął głównie wróg klasowy, ale zwłaszcza Stalin lubił sobie nawiązać do sprawdzonej metody – czyli straszenia Żydami, Niemcami czy Polakami.

Jak łatwo się domyśleć, propagandę Słowianofilską szerzono także na ziemiach polskich – w szkołach i mocno cenzurowanej prasie. Oczywiście wątki antypolskie były złagodzone, wrogiem był natomiast przede wszystkim Niemiec i Żyd. Podkreślano zamiast tego zagrożenie dla polskiej tożsamości i polskich tradycji, jakie płynęło wraz z nowinkami z zewnątrz. I ciężko tu nie zauważyć, że idee te mocno weszły do zbiorowej świadomości polskiego społeczeństwa. Tak więc następnym razem jak zobaczycie kolejny wpis o upadającym Zachodzie, pomyślcie chwilę nad skutecznością carskiego aparatu propagandy który aż tak potrafił przeorać umysły Polakom że wierzą w ten przekaz nawet po tylu pokoleniach.

Ironicznym zakończeniem jest to, że carskiej Rosji już nie ma. Związku Radzieckiego też. A Zachód dalej sobie upada i upaść nie może. Ale na pewno tym razem upadnie, prawda Wykopki? ( ͡° ͜ʖ ͡°)

#polityka #historia #polska

No Comments

Comments are closed.